Nie lubię Renee Zellweger. Film obejrzę tylko ze względu na McGregora, którego polubiłam od czasu "Moulin Rouge". Ale coż, pewnie pani Zellweger dobrze się sprawdza w rolach pustych blondyneczek. Ilekroć na nia patrzę, widzę nalaną twarz Briget Jones. Dla mnie już nigdy nie będzie nikim innym.