"Do diabła z miłością" to ekstrawagancka zabawa konwencjami. Wystylizowany na film z lat 60-tych, a jednak pełen aluzji i odniesień na jakie w tamtych czasach lekkie komedie nie mogły sobie pozwolić, film oszałamia podejściem do widza. Szalone stroje, niezwykłe wnętrza i ta przejaskrawiona gra aktorska każą widzowi usiąść wygodnie i przekroczyć progi surrealizmu wprost do świetnej zabawy. Film choć pretensjonalny i momentami za bardzo skoncentrowany na detalach, jest jednak zabawny. Przejaskrawiony a jednak bliski duchowi komedii romantycznych z Rockiem Hudsonem jest świetną zabawą i niczym ponad to. Na szczęście nie próbuje też być niczym więcej. To pusta zabawka, którą należy się bawić, póki jest i tyle.
Mam bardzo podobne odczucia...Jestem właśnie w trakcie oglądania i uważam, że to niezła parodia gatunku "komedia romantyczna"...Pełna groteski i przerysowania (celowego), opowieść o tym, ze "kto się czubi, ten się lubi (albo nawet kocha)", czyli klasyczna dewiza filmów romantyczno-komediowych... Wzorowany na starym kinie ("Rzymskie wakacje", czy "Śniadanie u Tiffany'ego"), lekki w odbiorze powrót do przeszłości...Tyle tylko, że zrealizowany współcześnie, a Rzym zamieniono na Nowy Jork....;-)