PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=656041}

Szlak zbrodni

Felony
5,9 832
oceny
5,9 10 1 832
Szlak zbrodni
powrót do forum filmu Szlak zbrodni

sredniawka

ocenił(a) film na 6

film dobrze nakrecony i zagrany, niestety scenariusz/historia jakich wiele.

miko1980

zgadzam się... plus zakończenie średnio mi się podobało. UWAGA SPOILER (żeby nie było:) - niby miał się zgłosić sam i przyznać do winy, ale na samym końcu, pod szkołę jego syna przyjechał policjant drążący sprawę Jimi/whatever - miał dwie kawy (tak jak wcześniej dla swojego pierwszego partnera, który jakby nie patrzeć po zawale i w tym wieku już się pracy detektywa nie bardzo nadawał) i czekał na Tooheya jakby nigdy nic. Jedynie po minie Tooheya można się domyślać...w zasadzie nie wiadomo czego. Jak dla mnie to kolesie zostali partnerami i sprawa zostanie umorzona... ręka rękę myje ;)

ocenił(a) film na 6
Black_Sheep

Bo tu nie ma nic do podobania...;-) Niestety jest jak jest , nie tylko w polskiej policji , mało tego , dotyczy to ogólnie mówiąc większości korporacji zawodowych - sędziów , adwokatów , lekarzy itp , mam na myśli solidarność zawodową często fałszywie pojmowaną . Nie jest ważne jakiego narobiłeś gnoju , ważne że jesteś swój i trzeba to odkręcić i zatuszować .

ocenił(a) film na 7
jjarek_filmweb

A ja to odbieram inaczej. W szoku, czy powypadkowym amoku poszedł do matki tego chłopca i ją przeprosił, tak jakby uznał, że zacząć sprawę trzeba od niej. I tutaj dla mnie zagadka: jej reakcja to efekt poczucia beznadziei, że i tak nic się nie zmieni, a ona jako imigrantka narobi sobie i rodzinie (matka i chyba młodsza siostra) kłopotów jak zacznie drążyć temat. Czy może uznała, że już i tak nic to nie zmieni, a skoro gość jest gotowy zaprzepaścić swoją karierę, i być może rodzinę, to znaczy, że gryzące go wyrzuty sumienia są dla niego wystarczającą karą, a jako dobry policjant (odznaczony i zaangażowany) niech robi to co dalej robi dla dobra społeczeństwa. Jeśli świadomie wybrała drugą opcję to podziw dla niej jako matki (chociaż osobiście znam matkę z taką postawą).
I jeśli założymy drugą opcję, to dlaczego Jim Melic miałby drążyć temat, skoro główna (matka chłopca) zainteresowana nie chce formalnego rozwiązania sprawy? Dostaje nowego partnera Toohey'a i postanawia nie rozdrapywać ran, bo i w czyim interesie?

ocenił(a) film na 6
Lalu

Każdy odbiera ten film poprzez pryzmat swoich doświadczeń i ogólny pogląd na to jak się sprawy na tym świecie toczą... Mnie życie nauczyło by nie dowierzać w dobre intencje ludzi, nawet najbliższych, i mieć ograniczone zaufanie w każdej sytuacji. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy postępują wręcz odwrotnie, i mam wrażenie że ty do nich należysz, biorąc stronę policjanta, i pochwalając ( tłumacząc ? ) postawy innych uczestników tego dramatu. Chyba że Cię źle zrozumiałem... W każdym razie Ja byłem za tym by sprawy nie zamiatać pod dywan. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
jjarek_filmweb

To nie do końca tak, jak piszesz. To nie nie jest branie czyjejś strony. Ja też uważam, że nie należy takich spraw zamiatać pod dywan w imię solidarności przyjaciół, czy współpracowników, czy nawet chronienia dobrego wizerunku grupy zawodowej. Jednakże uważam, że ktoś w takiej sytuacji jest dużo ważniejszy niż procedury, zasady spisane w prawie czy ogólnie pojęta sprawiedliwość. I tą osobą jest ofiara (uważam, że w tym wypadku ofiarą zostaje matka, skoro faktyczna ofiara - czyli syn umiera), rozumiem, że ktoś może powiedzieć, że ofiar jest więcej, bo jest jeszcze babcia i ciocia tego chłopca (matka tej Ankhili i chyba jej młodsza siostra) i sam sprawca i jego żona i gdyby sprawa została rozdmuchana to może i jego synowie itp. Ale głównym poszkodowanym zostaje matka.
I teraz to co do czego miałam wątpliwości w poprzedniej wypowiedzi. Jeśli jej decyzja, aby przybyłym policjantom powiedzieć, że ten pan (Toohey) pomógł jej synowi, była podyktowana strachem o tych co pozostali (matka i siostra) i to jak ta sprawa może pogorszyć ich życie, albo jak jego koledzy policjanci mogą doprowadzić do kolejnej rodzinnej tragedii to wtedy jest to bardzo smutne zakończenie. Znaczy to, że australijska policja to środowisko, z którym się nie zaczyna i dla nawet własnego świętego spokoju lepiej sprawę zostawić w spokoju, mimo, że żal rozdziera serce.
Ale jest jeszcze jedna możliwość. I ta jest znacznie bardziej optymistyczna. Jest taka możliwość, że kiedy Toohey przychodzi do matki i wyznaje jej prawdę i przeprasza (jakkolwiek z tą raną na głowie desperacko to wygląda) ona dochodzi do wniosku, że jego wyrzuty sumienia które zmuszają go do przyznania się i zaryzykowania karierą oraz rodziną (bo przecież rozdmuchanie tej sprawy na pewno odbije się szeroko w mediach i rykoszetem przestrzeli również jego najbliższych) są dla niego wystarczającą karą. Dochodzi do wniosku, że zniszczenie tego człowieka, dziecka jej nie wróci, a może zniszczyć innych w gruncie rzeczy dobrych ludzi (Toohey był przecież odznaczonym i zasłużonym policjantem). I uznała, że najlepszą karą będzie pozostawić go ze swoimi demonami i niech dalej wykonuje pracę, w której jest zasadniczo dobry. I świadczy to o jej niesamowicie szlachetnej postawie.

I teraz kwestia zamiatania sprawy pod dywan. Jaki jest sens rozdmuchiwania sprawy, w imię procedur i zasad, jeśli dwoje najbardziej zaangażowanych w tą sprawę ludzi doszło najwyraźniej do porozumienia?
Jeżeli matka tego dziecka jest gotowa (nie wiem czy wybaczyć) zostawić tą sprawę tak jak jest, bez wyciągania dalszych konsekwencji to moim zdaniem należy uszanować jej wolę.

Strasznie się rozpisałam, ale mam nadzieję, że zrozumiale. :D

ocenił(a) film na 6
Lalu

Miałem na myśli nie tyle regułki, zasady i przepisy, co ponoszenie konsekwencji za swoje czyny i decyzje. Nie chodzi też o rozterki moralne, w sensie że sprawca został ukarany przez to, że będzie się musiał męczyć z wyrzutami sumienia, bo nie na każdego to działa jednakowo. Nasze sądy wypuszczają sprawców wypadków spowodowanych po pijanemu, ci jeżdżąc bez prawa jazdy zdarza się że wielokrotnie powodują kolejne wypadki, słyszy się o tym codziennie, ja zresztą sam mam takiego kolegę co regularnie ma sprawy w sadzie właśnie z tych powodów (oraz za przemoc domową)... Jakoś nigdy ten koleś nie brał tego do siebie, spływało po nim jak po kaczce. Widzę że chyba przeżyłaś mocno ten film, bo tak zapamiętać wszystkie szczegóły, łącznie z nazwiskami na wyrywki, no, no - ja tak nie potrafię ;-) Powodzenia.

ocenił(a) film na 7
jjarek_filmweb

Ja generalnie dużo zapamiętuję z oglądanych przeze mnie filmów, tak mam. I tak naprawdę nie przeżyłam tego filmu jakoś bardzo (no temat aktualny, wątpliwości i rozterki też) tylko ta dwuznaczność zakończenia mnie zastanawia.

A co do ponoszenia konsekwencji to też czegoś podobnego doświadczyłam. Znam osobiście matkę chłopaka, który zginą w wypadku samochodowym w wyniku błędu matki 3 dzieci (3-7 lat). Chłopak jechał na motorze i próbowano odpowiedzialność za wypadek zrzucić na trupa, żeby matka tych dzieciaków nie poniosła konsekwencji (biedna rodzina, troje małoletnich dzieci itp). Matka tego chłopaka najpierw w sądzie udowodniła (biegli te sprawy), że jej syn to nie pirat drogowy odpowiedzialny za śmierć swoją i 7-letniego chłopca (nota bene nie zapięty w pasach na podstawce tylko siedział - ale możliwe, że to nie wina matki tylko gówniarz sam się w trakcie jazdy wypiął bo podobno urwis straszny był, ale za niego to ona ponosi odpowiedzialność). Pod koniec procesu matka motocyklisty jako oskarżyciel pomocniczy sama wnioskowała o wskazanie sprawcy wypadku bez ponoszenia przez niego konsekwencji. Chodziło o to, że uznała, że tamta i tak straciła swoje dziecko i nikt gorszej kary jej nie zasądzi, a ma jeszcze do wychowania dwójkę i niech jej Bóg w tym pomoże. Sąd przychylił się do jej wniosku. Jej zależało tylko na tym aby zachować dobre imię nieżyjącego syna. Tamta nie poniosła żadnych konsekwencji, nawet kartotekę ma czystą. Ale moim zdaniem za swoją nieuwagę poniosła wystarczającą karę.

ocenił(a) film na 7
jjarek_filmweb

Jednakże masz rację, że są takie elementy po których spływa to jak po kaczuszce, tylko mam wrażenie, że w tym filmie po sprawcy jakoś spłynąć nie chciało.

ocenił(a) film na 6
Lalu

Masz rację, powiem też, że nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć swojej reakcji w momencie nieszczęścia, ważna jest późniejsza postawa.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones